czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 1

Jako dziecko Tony Stark spędził mnóstwo czasu na rozmyślaniu nad tym, jak fajnie byłoby spotkać Kapitana Amerykę. Kiedy ostatecznie (w co ciężko uwierzyć) dojdzie do spotkania, nic nie idzie po jego myśli. Przede wszystkim wyobrażał sobie, że padnie mniej obelg.
Mały Tony posiadał wszystkie możliwe gadżety - od komiksów z Kapitanem Ameryką, po poszewkę na kołdrę. A także zabawkową tarczę, plastikowe figurki i swędzący kostium halloweenowy. No i niesamowicie durzył się w swoim idolu, ale zauważył to dopiero wiele lat później.
Obecnie Tony jest z Pepper - dobrze im się układa i oby się to nie zmieniło w przyszłości. A Steve Rogers to przemądrzały dureń. Nie ma żadnego zadurzenia, żadnego uwielbienia dla superbohatera, tylko irytacja i szczera nadzieja, że Rogers nigdy nie odkryje, jak bardzo Tony idealizował Kapitana Amerykę jako dziecko i ile lat marzył o spotkaniu go. Ponieważ Steve Rogers w niczym nie przypomina Kapitana Ameryki.
*******************************
Pomimo nie najlepszego początku (wiążącego się głównie, choć nie wyłącznie, z brakiem ciepłych uczuć pomiędzy Steve'em i Tonym), poszczególni członkowie zespołu dopasowują się do siebie jak części tej samej układanki. Nie natychmiast i nie idealnie, ale współpraca idzie im o niebo lepiej, niż Tony oczekiwał. Wszyscy wychodzą cało z pierwszej misji, potem z drugiej i dziewiątej. Czyli całkiem nieźle sobie radzą.
Pepper najwyraźniej nie żartowała, kiedy rezygnowała z posady dyrektora głównego, twierdząc, że potrzebuje "trochę czasu dla siebie". Miała około sześć minut spokoju, po czym zaczęli się z nią kontaktować przedstawiciele jedenastu różnych firm, które wręcz marzyły o tym, żeby mieć ją na stanowisku szefa. Dostała również ofertę pracy jako prezes pięciu różnych zarządów, jako rzeczniczka prasowa nowego leku na stany lękowe (kiedy Stark o tym usłyszał, poczuł się osobiście urażony), a Playboy zaproponował jej sesję zdjęciową i miejsce na okładce. Ostatecznie Pepper przyjęła posadę kierownika non-profitowej organizacji charytatywnej, która ratuje osierocone manaty.
- Nie wierzę, że wybrałaś to zamiast Playboya. - Informuje ją Tony, przeglądając ulotki o manatach. Wznoszą uroczysty toast (lub pięć) za jej nowo znalezioną pracę. - A przynajmniej kupiłaś mi małego manata? - Pepper wykrzywia usta i kręci głową. Wypili już prawie całą butelkę szampana, a jej rude włosy opadają miękko na ramiona. - Nigdy nie pozwalasz mi na coś fajnego - narzeka Tony, ale rudowłosa zaczyna rozpinać koszulę, więc to kłamstwo.
Tak jakby przeprowadzają się do Nowego Jorku, chociaż w przypadku części tygodni to tylko teoria. Ostatecznie ich rozkłady dnia są dalekie od normalności, a w Hudson nie ma zbyt wielu manatów. Pepper nie chce zadomawiać się w tej niemożliwie kawalerskiej sypialni w Stark Tower - za co Tony wcale jej nie wini - póki każdy zniszczony materac, każda poduszka na kanapie i wszystkie ręczniki w całym budynku nie zostaną odkupione. To samo tyczy się też dywaników, blatów kuchennych i wody w basenie. Jakiś czas później Tony metaforycznie zdmuchuje pył ze Stark Mansion i razem wprowadzają się, początkowo tylko na jakiś czas. Potem proponują Bruce'owi, żeby wprowadził się do jednej z pustych sypialni, ponieważ facet najwyraźniej nie ma żadnych przyjaciół, a cały jego majątek zdaje się stanowić postrzępiony plecak i poobijany laptop. No i Tony ma już dosyć patrzenia, jak Banner obija się po kwaterach SHIELDu niczym jakiś włóczęga.
Tony ma taki gen, który każe mu udowodnić całemu światu, że potrafi wszystko ulepszyć, i nie może nic na to poradzić. Dlatego mija zaledwie kilka tygodni, zanim stwierdza, że na sto procent mogą zamieszkać w tym domu na stałe, jeśli tylko zmieni lub poprawi niemalże każdą rzecz w jego wystroju. W trzy miesiące Stark Mansion przeistacza się z grobowca jego nieszczęśliwego dzieciństwa w najbardziej zajebistą rezydencję superbohaterów na świecie - pieprzyć Xaviera i jego westchesterowskie bzdury - a pozostałe sypialnie zapełniają się jedna po drugiej, gdyż wszyscy dostrzegają, jak obłędny jest dom Tony'ego. Clint wprowadza się jako pierwszy, choć tak naprawdę tylko wpada na weekend i już tak zostaje. Ale Pepper stwierdza, że to żaden problem, a Tony wspomina o tym Thorowi i Nataszy. Najwyraźniej siedzieli już na walizkach, bo pojawiają się w Stark Mansion następnego dnia. Brakuje tylko Rogersa...
- A co ze Steve'em? - Pyta któregoś dnia Pepper przy myciu zębów. Tony przed chwilą wyszedł spod prysznica, jest nagi, bezbronny i uwięziony razem z nią w łazience. Czasami nienawidzi inteligencji swojej dziewczyny.
- Nie wiem, a co z nim? - Odpowiada, celowo koncentrując się na wybieraniu ręcznika. Udawanie głupiego nigdy nie działa, ale Stark i tak nie przestaje używać tego jako swojego domyślnego manewru obronnego.
Pepper patrzy na niego kątem oka. Nie wygląda na zadowoloną.
- Tony, musisz go zaprosić.
Tony niemalże odpowiada na to, że nie, nie musi robić niczego, ale potem przypomina mu się z kim rozmawia i zmienia zdanie.
- Nie mam nic przeciwko temu, żeby się wprowadził - oświadcza mężczyzna wspaniałomyślnie. Ma przy tym na myśli to, że jeśli Steve zapyta, czy może się wprowadzić, nie będzie z tym żadnego problemu, ale on sam z siebie nie zamierza poruszać tego tematu. Tyle że rudowłosa słyszy to, o czym jej chłopak myśli, a nie to, co mówi, więc celuje w niego swoją szczoteczkę do zębów i stwierdza:
- Powinieneś go zaprosić.
Tony owija ręcznik dookoła bioder i wyciąga rękę po swoją szczoteczkę. Kiedy wyciska na nią pastę, jego wzrok napotyka w lustrze spojrzenie kobiety.
- Daj spokój, serio, chcesz go tutaj? Jest jak ten kujon, co zawsze niszczy dobrą zabawę. Wyobrażasz sobie, jakie byłoby życie z nim i Bannerem pod jednym dachem? Jak mieszkanie z bliźniakami Ponurością i Zgubą, Pepper. Nie dam rady.
Rudowłosa czeka, aż pasta do zębów Tony'ego się spieni i zatka go na dobrą chwilę (kobieta jest naprawdę cholernie inteligentna), zanim odpowiada:
- Nie możesz zaprosić wszystkich poza nim, Tony, on jest...
- A właśnie, że mogę - przekonuje Tony lustro. Jego odbicie wygląda, jakby miało wściekliznę. - To mój dom, a on nie został zaproszony...
- ...całkiem sam na tym świecie i nawet nie zna zbyt wielu ludzi... - kontynuuje Pepper, jakby jego protest nic nie znaczył.
- ...i to tyle. Sprawa zamknięta. - Tony płucze usta i odkłada szczoteczkę celowo dramatycznym gestem.
Kiedy odwraca się w stronę Pepper, ta bierze jego twarz w dłonie i całuje go w usta. Smakuje miętą i zwleka z odsunięciem się od niego akurat tyle, żeby zdążył zapragnąć kolejnego pocałunku.
- Tony - mówi miękko - on ma tylko was.
- Nie zrobię tego, Pepper. Nie - odpowiada i naprawdę tak sądzi.
*********************
Ta-dam! Oto i jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Czekam na komentarze.
PS. W tym opowiadaniu Clint nie ma żony, ani dzieci. Natasza i Bruce nie są razem. To tyle :)

Fabuła

Tony Stark to mężczyzna, który znany jest jako miliarder, geniusz, playboy, filantrop i Iron Man. Nie radzi sobie z uczuciami, nie potrafi ich okazywać. Może właśnie dlatego Pepper Potts zerwała z nim? Tony próbuje sobie poradzić z tym wszystkim. Na dodatek mieszkają z nimi pozostali Avengersi. Steve Rogers znany jako Kapitan Ameryka nie potrafi odnaleźć się w dwudziestym pierwszym wieku. Tęskni za wszystkimi tymi, których znał i już nie żyli. W odnalezieniu się w nowym świecie pomagają mu Avengersi. Rzecz dzieje się po filmie "Avengers Czas Ultrona".